Wakacje w Gorcach, Pieninach i Słowacji
Grupa uczniów Szkoły Podstawowej im. Jana Długosza w Rzgowie pierwszy tydzień wakacji spędziła w Gorcach, Pieninach i Słowacji. Kolonijny wyjazd zorganizowany przez biuro podróży Laguna obfitował w atrakcje turystyczne, krajoznawcze oraz rekreacyjne i sportowe. Czterdziestu uczestników pod opieką nauczycieli naszej szkoły: p. Agnieszki Ruty i p. Marcina Łukaszewskiego oraz p. Ewy Kubickiej ze Szkoły w Łodzi, odkrywało turystyczne tajemnice południa Polski oraz fragmentu Słowacji. A atrakcji było naprawdę wiele...wszystko zaczęło się w Wieliczce, tam uczniowie odwiedzili Kopalnię Soli wpisaną na Światową Listę Dziedzictwa UNESCO, w której na głębokości 52 pięter podziwiali prawdziwe działa sztuki stworzone przez naturę z soli, a przez człowieka w soli. Bazą wypadową wielu wycieczek stała się Ochotnica Dolna , gdzie grupa była zakwaterowana w pensjonacie Jurkowski Spa, a stamtąd niemal codziennie wyruszała w teren.
Uczniowie m.in. przekroczyli granicę w Jurgowie, żeby spacerować chodnikiem w chmurach w słowackiej Bachledce, do której dotarli koleją gondolową, a z niej podziwiali słowackie Pieniny i Tatry. Odwiedzili również, u naszych południowych sąsiadów, Jaskinię Bielańską, która zachwyca naciekami, a liczy sobie 5 milionów lat. Spacerowali uzdrowiskową Szczawnicą, popijając szczawiany z ujęć Szymon i Józefina, mieli również okazję, niczym książę Bolesław Łysy u stóp zamku w Niedzicy krzyknąć „ Przebacz mi Brunhildo”. Zdobyli Palenicę i Szafranówkę oraz Wąwóz Homole.
Niezwykłą atrakcją była wyprawa przełomem Dunajca, tratwami, które od 192 lat pływają wijącą się wśród szczytów Pienin rzeką. Widzieli również zaporę na Dunajcu właśnie, koroną której spoglądali na Jeziora Czorsztyńskie i Sromowieckie. Na chwilę zajrzeli do prawdziwej bacówki, gdzie okopceni dymem, oglądali proces powstawania oscypków.
Naprawdę niezwykłą podróż w czasie odbyli w Grybowie, w Zamku Stara Baśń. Tam właśnie mogli wcielić się w średniowiecznych rycerzy, paziów księżniczki, króla, królową , a nawet błazna i kata. Zwieńczeniem tej wizyty było pieczenie podpłomyków oraz wyścigi konne z kopą w dłoni, w których brali udział wszyscy, nawet opiekunowie stanęli do rywalizacji.
Atrakcji nie brakowało również w samej Ochotnicy. Gry i zabawy sportowe trwały popołudniami i późnymi wieczorami. Rozegrano nie jeden mecz piłki nożnej, grano w kometkę, plenerowe szachy, ale prawdziwą atrakcją wyjazdu była Baloniada, czyli mecz przypominający siatkówkę, w którym piłką jest balon wypełniony wodą. Wody uczestnikom wyjazdu w Ochotnicy nie brakowało, ponieważ w pensjonacie do dyspozycji wypoczywających był basen. Koloniści pływali, skakali, grali w piłkę i toczyli prawdziwe wodne pojedynki w basenie głównym, a także relaksowali się w jacuzzi z hydromasażem wewnątrz i na zewnątrz, w promieniach słońca. Nie mogło zabraknąć gry sprzed roku, którą wtedy nazwano Underball, wszyscy czekali na nią z utęsknieniem. Były również śpiewy przy gitarze, kiełbaski i chleb z ogniska, mecze fanów piłki nożnej w wersji elektronicznej i oczywiście urodziny uczestników, które stały się już wyjazdową tradycją. W drodze powrotnej koloniści odwiedzili Kraków, a tam czekały na nich kolejne atrakcje. Spacer Drogą Królewską spod Smoczej Jamy na Wawel, a później na Rynek Główny i gra terenowa, w ramach której uczestnicy poszukiwali Piwnicy pod Baranami, Domu Jana Matejki, sprawdzali czy Wierzynek ciągle gotuje po królewsku i kto strzeże Bramy Florańskiej oraz czy Żaczek na pewno nie opuścił swojej fontanny u stóp Kościoła Mariackiego, z wieży którego na cztery strony świata rozbrzmiewa hejnał. Uczestnicy wykazali się spostrzegawczością i z artystycznym zacięciem dokumentowali rezultaty swoich poszukiwań, żeby zdobyć nagrody w tej turystycznej rywalizacji – pamiątki prosto z Krakowa.
Kolonie Gorce, Pieniny, Słowacja 2024 przeszły już do historii. Był to wyjątkowy wyjazd, dla niektórych, pierwszy bez rodziców, dla innych kolejny, ze znajomymi sprzed roku. Jedno jest pewne, nie był ostatni , bo już w tej chwili planujemy kolonie 2025.
zdjęcia Tekst i fot. Agnieszka Ruta, Marcin Łukaszewski